Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Lifestyle. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Lifestyle. Pokaż wszystkie posty

sobota, 2 kwietnia 2016

Co czytam przy śniadaniu czyli Share Week 2016


Jeśli lubicie zaglądać na blogi wiecie z pewnością że od kilku dni trwa Share Week i doskonale znacie już jego zasady. Tym którzy jeszcze się z nimi nie zetknęli powiem w skrócie, że w tym tygodniu autorzy blogów polecają czytelnikom swoje ulubione strony. Fajna, pozytywna akcja która dodatkowo daje nam możliwość poznania nowych interesujących miejsc w sieci.

Bardzo trudno jest wybrać te trzy najważniejsze blogi ale po namyśle moja lista przedstawia się następująco:


Anna Gacek - W sumie nie wiem jak to się stało, znalazł się tu blog modowy. I to jako pierwszy. Moda nie jest moim konikiem a już zupełnie nie jest nim czytanie o niej. Ale to nie jest zwykły blog o modzie tylko o tej przez duże M, o modzie sztuce. A to jest już znacznie ciekawsze. O pięknych sesjach zdjęciowych, o ciekawych kolekcjach czy osobach na których styl naprawdę warto zwrócić uwagę. 

Poza tym, nie o samą modę tu chodzi, ale i o autorkę którą uwielbiam za jej idealny gust muzyczny, za cudowny sposób przekomarzania się z Wojciechem Mannem (którego uwielbiam w równym stopniu) podczas ich wspólnych audycji w radiowej Trójce ale również za jej styl ubierania się który mogłabym kopiować w nieskończoność. No więc jak mogłabym nie czytać jej bloga, no jak?



Jest Rudo - Blog Natalii o fotografowaniu, obrabianiu zdjęć i o blogowaniu. Bardzo praktycznie, przystępnie a do tego z humorem. Znalazłam tu ogromną ilość porad i nadal zaglądam szukając odpowiedzi lub po prostu aby poczytać przy porannej kawie. A jeśli o kawie mowa, to bardzo polecam Wam post o ciężkim życiu bloggera. Jest doskonały! Żebyście nie męczyli się szukaniem tutaj załączam link. "Bloger to ni jest zawód. Blogowanie nie wywodzi się z pasji. Bloger to stan umysłu". Koniec cytatu ;-). Nie wiem czy mój umysł osiągnął już ten etap, ale ustawiając kolejny raz statyw nad kubkiem do kawy czy śniadaniem stwierdzam że jestem już blisko...
Worqshop - I jak mawiają last but not the least blog Kasi która namówiła mnie i jakieś kilkaset innych dziewczyn w Polsce na rozpoczęcie zabawy w kreatywne dokumentowanie wspomnień z albumem project life. W jej grupie na facebooku jest nas już ponad 600. Kasia stworzyła też interaktywny kurs instruktażowy z pełnym know how dla rozpoczynających tę zabawę. To naprawdę COŚ w tej naszej zupełnie niszowej dziedzinie. Zainteresowanych odsyłam do jej postu

To są moje trzy tegoroczne nominacje chociaż oczywiście blogów które sobie cenię i na które zaglądam jest o wiele więcej chociażby Żyj Kochaj Twórz który pierwszym, z którego uczyłam się jak założyć swojego bloga, One Little Smile prawdziwa perełka graficzna, czysta przyjemność oglądania, czy najlepsze na świecie blogi kulinarne Kwestia Smaku oraz White Plate. W tym tygodniu już wiem że dołączą do tej listy kolejne ponieważ dzięki Share Week poznaję całe mnóstwo świetnych stron co dowodzi jak udana jest to akcja.

Zajrzyjcie do moich faworytów w wolnej chwili. Mam nadzieję, że Wam się spodobają. 

niedziela, 17 stycznia 2016

Co fajnego robiliście w ten piękny weekend?


Jak spędziliście ten piękny, zimowy weekend?

Wszystkie dostępne górki w Warszawie przeżywały od wczoraj prawdziwe oblężenie, na placach zabaw nie już ma ani centymetra niezdeptanego śniegu, latają śnieżki, powstają bałwany i igloo. No z tym ostatnim to chyba jeszcze trochę trudno ale kto wie? Może?

My również cieszyliśmy się wczoraj słoneczną pogodą i zimową aurą. Niestety nie wszyscy, bo najmniejszy członek naszej rodzinki wychodzi jeszcze z choroby. Trzymajmy kciuki żeby to nie była jedyna okazja tego roku! Były szalone zjazdy i tarzanie się w śniegu a na najbliższej górce mnóstwo znajomych twarzy. Moja facebookowa tablica zapełniła się wczoraj zimowymi relacjami znajomych z tego dnia.

W takich momentach człowiek stwierdza, że fantastycznie jest mieć dzieci. Wiecie o czym myślę? Mam wrażenie, że dzięki temu mamy okazję też nimi się poczuć. No bo kto z nas w wieku dwudziestu, trzydziestu czy czterdziestu lat poszedłby na sanki albo ulepił bałwana nie mając dzieci. No, znam co prawda takich wariatów, którzy nie potrzebują żadnych pretekstów (czyt. dzieci) i w piątek wieczór budują pięknego kolegę dla Olafa (niezorientowanym wyjaśnię że to bałwan w filmu pt. Kraina Lodu) i na sanki pewnie też by ich nie trzeba było długo namawiać, ale oni są w zdecydowanej mniejszości. Na górce za to jest cały tłum mam i tatusiów rozpędzonych do prędkości światła na lekko przymałych saneczkach równie dobrze się bawiących jak ich podopieczni. I powiem Wam że jest to świetne! Porządna górka, sanki i szalejemy! Wiatr we włosach i śnieg w zębach! Co nieco człowiek co prawda jest obolały tu i tam następnego dnia ale co tam. Było warto!

Fajnie jest mieć dzieci w taką pogodę. Gdyby nie one pewnie kontemplowałabym ten skądinąd piękny widok za oknem, poczytała książkę czy obejrzała film ale jednak jakoś się cieszę, że w ogóle nie miałam na to czasu :-)))).





niedziela, 22 listopada 2015

Coffee Break w Starbucks

Jak Wam się podobają tegoroczne kubki świąteczne w Starbucks? Pewnie nikt z was nie zwrócił uwagi na nie uwagi ale ja, jako wielbicielka kawy i kolekcjonerka kubków do kawy różnej maści i kształtu, również tych ze Starbucksa, zainteresowałam się niedawnym radiowym newsem z USA dotyczącym zamieszania wokół tegorocznej kolekcji kubków bożonarodzeniowych ze Starbucks. Zamieszanie dotyczy w zasadzie kubeczka kartonowego do kawy na wynos ale wygląda on podobnie jak ten na zdjęciu. Jest po prostu biało-czerwony z logiem firmy.  Żadnych bałwanków, reniferków czy chociażby śnieżynek jak było w poprzednich latach. Czy Starbucks zepsuł nam nastrój świąteczny tego roku pyta The Guardian? Kandydat na prezydenta USA Donald Trump wzywa nawet do bojkotu firmy za odwrócenie się od tradycji. W internecie rośnie też liczba zdjęć kubków z dopiskiem Merry Christmas w ramach akcji  zainicjowanej jako sposób na "przechytrzenie" sieci kawiarni przez podawanie zamiast imienia pozdrowienia "Merry Christmas" aby zostało ono dopisane przez baristę na kubku zamówionej przez nas kawy (#MerryChristmasStarbucks). Całe zamieszanie, a w szczególności zaangażowanie w nie polityka, wydaje się dość niedorzeczne a wręcz zabawne.

Mi natomiast wydaje się, że warto wrócić do zasady, że mniej znaczy więcej, szczególnie w aspekcie świąt i całego natłoku świątecznych grafik którymi jesteśmy atakowani ze wszystkich stron. I nie chodzi tu wyłącznie o poprawność polityczną i akceptację wielokulturowości dzisiejszych społeczeństw. Starbucks moim zdaniem idealnie oddał ideę prostoty. Wystarczył sam kolor aby przywołać bożonarodzeniową atmosferę, niczego więcej nie było potrzeba aby uzyskać ten efekt ponieważ projekt kubka jest jednoznacznie świąteczny. Ciekawe czy przewidzieli jakie zamieszanie wywołają tak prostym pomysłem :-). A jak Wam podoba się ten projekt?

PS. Obiecuję, że jest to ostatni bożonarodzeniowy post w tym miesiącu :-)))

środa, 28 października 2015

Jesienne bieganie



Za każdym razem gdy nadchodzi dzień, na który zaplanowałam sobie bieganie, znajduję milion powodów żeby tego nie robić. Myślę sobie, że mi się dzisiaj okropnie nie chce, że w zasadzie mam sporo rzeczy do zrobienia i mogę się później nie wyrobić, bo i do stomatologa mam z dziećmi pojechać i zakupy trzeba zrobić i jeszcze przecież miałam tyle innych rzeczy do zrobienia, że w zasadzie może lepiej dziś sobie odpuścić. Czasem temu ulegam ale czasem jednak poczucie obowiązku zwycięży i bieganie zaplanowane na dwa razy w tygodniu uda się zrealizować. 
Dziś się udało i jak zawsze po fakcie nie żałuję. Nawet wcześniej, bo już po jakimś kilometrze czy półtora kiedy jeszcze człapię zniechęcona, wbiegam na teren Łazienek i robi mi się dobrze. Ten widok nigdy nie jest mi obojętny i nogi od razu szybciej mnie niosą. Czuję się trochę jak w innej rzeczywistości, naokoło tyle drzew i krzewów, piękna architektura, ptaki, wiewiórki, sarenka... Sarenka? Tak, mieszka tam na stałe i czasem można ją spotkać przy bardziej odludnych ścieżkach :-).  Nie słychać już prawie samochodów, miasto zostało daleko w tyle. A do tego już po pierwszych krokach napotykam kolejnych biegaczy, wkręconych w to tak jak ja albo nawet bardziej. I wtedy już naprawdę chce się biec i jest po prostu bosko!!! 
Dziś była do tego przepiękna pogoda, słoneczna i jesienna więc było to również głębokie przeżycie estetyczne. Nie mogłam się powstrzymać żeby nie porobić trochę zdjęć. Niezbyt dobrze odbiło się to co prawda na tempie mojego biegu ale co tam!  Może komuś z was na ten widok też się zechce pobiegać jeszcze tej jesieni :-).