środa, 28 października 2015

Jesienne bieganie



Za każdym razem gdy nadchodzi dzień, na który zaplanowałam sobie bieganie, znajduję milion powodów żeby tego nie robić. Myślę sobie, że mi się dzisiaj okropnie nie chce, że w zasadzie mam sporo rzeczy do zrobienia i mogę się później nie wyrobić, bo i do stomatologa mam z dziećmi pojechać i zakupy trzeba zrobić i jeszcze przecież miałam tyle innych rzeczy do zrobienia, że w zasadzie może lepiej dziś sobie odpuścić. Czasem temu ulegam ale czasem jednak poczucie obowiązku zwycięży i bieganie zaplanowane na dwa razy w tygodniu uda się zrealizować. 
Dziś się udało i jak zawsze po fakcie nie żałuję. Nawet wcześniej, bo już po jakimś kilometrze czy półtora kiedy jeszcze człapię zniechęcona, wbiegam na teren Łazienek i robi mi się dobrze. Ten widok nigdy nie jest mi obojętny i nogi od razu szybciej mnie niosą. Czuję się trochę jak w innej rzeczywistości, naokoło tyle drzew i krzewów, piękna architektura, ptaki, wiewiórki, sarenka... Sarenka? Tak, mieszka tam na stałe i czasem można ją spotkać przy bardziej odludnych ścieżkach :-).  Nie słychać już prawie samochodów, miasto zostało daleko w tyle. A do tego już po pierwszych krokach napotykam kolejnych biegaczy, wkręconych w to tak jak ja albo nawet bardziej. I wtedy już naprawdę chce się biec i jest po prostu bosko!!! 
Dziś była do tego przepiękna pogoda, słoneczna i jesienna więc było to również głębokie przeżycie estetyczne. Nie mogłam się powstrzymać żeby nie porobić trochę zdjęć. Niezbyt dobrze odbiło się to co prawda na tempie mojego biegu ale co tam!  Może komuś z was na ten widok też się zechce pobiegać jeszcze tej jesieni :-). 








poniedziałek, 26 października 2015

Dynia na Halloween


Chciałam Was dziś zachęcić do samodzielnego wykonania Halloweenowej dyni. Jest to łatwe i niezbyt pracochłonne zajęcie a efekt naszej pracy będzie doskonale prezentował się przed domem, na balkonie czy na stole. Jest to zabawa na jakąś godzinę do półtorej, nie wymagająca ani specjalnych zdolności ani umiejętności. Potrzebne są głównie ostre narzędzia i determinacja :-). 
Dobrze jest starannie wybrać naszą dynię aby miała przynajmniej jedną atrakcyjną stronę na której znajdzie się jej "twarz". Najbardziej monotonne wydaje się wyciąganie z niej wnętrzności ale jest to zajęcie którym możemy podzielić się z naszymi dziećmi. Niestety cięcie lepiej pozostawić dorosłym ponieważ skóra dyni jest naprawdę twarda. 
Aby nasza ozdoba dłużej zachowała świeżość można nasmarować wycięte otwory i wnętrze olejem. Dobrze też, jeśli zamierzamy trzymać ją w domu, wystawiać ją na noc na dwór gdyż w cieple szybciej się popsuje. 
Bawcie się dobrze!





środa, 21 października 2015

Śledzie w miodzie i musztardzie


Postanowiłam dziś urozmaicić trochę tematykę mojego bloga i napisać coś o gotowaniu. Może "gotowanie" jest słowem nieco na wyrost jeśli mówimy o śledziach ale jest to dla wielu z nas smakowita przekąska. Widok za oknem i pogoda jest coraz bardziej jesienna więc czas już na coś treściwego. Ja też ostatnio nabrałam ochoty na jakieś cięższe potrawy a wraz z nimi na idealną kolację czyli chleb razowy i śledzie. Te w miodzie i musztardzie są jednymi z moich ulubionych więc opiszę je jako pierwsze.

Składniki:
- opakowanie filetów śledziowych 500g
- jedna cebula średniej wielkości
- łyżka ostrej musztardy
- niepełna łyżka miodu
- przyprawy: ziele angielskie, pieprz ziarnisty, liście laurowe
- cytryna do skropienia
- olej słonecznikowy

Przygotowanie:
Śledzie ułożyć białymi "brzuszkami" do góry i skropić sokiem z cytryny. Odłożyć na chwilę. Pokroić cebulę na cienkie półtalarki. Jeśli wolimy łagodną, można przelać ją wrzątkiem. Wymieszać musztardę z miodem i nasmarować nimi śledzie. Zostawić na kwadrans, pokroić na kawałki. Na dno słoika wrzucić kilka ziaren pieprzu, ziele angielskie i liść laurowy oraz trochę cebuli. Układać śledzie warstwami na przemian z cebulą. W połowie słoika oraz na wierzchu znowu dodać kilka ziaren przypraw i liść laurowy. Zalać olejem i wstawić na co najmniej 12 godzin do lodówki.

Życzę smacznego!





piątek, 16 października 2015

Ostatni dzwonek


Już październik, więc chyba trochę późno na plan lekcji... Ale w sumie, może to ostatni dzwonek żeby go jeszcze pokazać. W zasadzie przez cały rok szkolny będzie stał w naszym domu i będziemy na niego częściej patrzyli niż na obrazki na ścianach. Jeśli ująć to ten sposób, to warto było się za niego zabrać.

Tak na prawdę zrobiłam go głównie dlatego, że nie miałam gotowego wydruku, jakie zazwyczaj rozdają szkoły czy księgarnie lub sklepy papiernicze przy kompletowaniu szkolnej wyprawki. Właściwie to dobrze, ponieważ było to impulsem, żeby zrobić coś własnego. Dzięki temu mam coś co mi się podoba i bardzo dobrze pasuje do naszego wnętrza. Coraz częściej przemawia do mnie ta logika, żeby robić rzeczy po swojemu, również w kuchni. Ale to już jest temat na inny post. 



wtorek, 13 października 2015

Love you to the moon and back


W sumie banalny ten zwrot ale ma w sobie jakiś urok. Kiedy zobaczyłam ten napis od razu wiedziałam że będzie idealnie pasował do tego zdjęcia. To częsty widok w nasze weekendowe poranki chociaż akurat to zdjęcie zostało zrobione już jakieś trzy lata temu. Piżamki, wspólne kotłowanie się na kanapie i oglądanie bajek. Przyjemny rodzinny obrazek.

Zdjęcie doskonale wpasowało się w żółto szare tonacje papierów. Może sama kolorystyka bardziej kojarzy się z latem niż z jesienią ale właściwie biorąc pod uwagę kolor nieba w dniu dzisiejszym to też pasuje.  Taka stalowo-szara aura...

Ta forma pracy w scrapbookingowym żargonie nosi nazwę scrapa. Pojedynczy można oprawić lub, jeśli mamy ich więcej, zebrać je w album. Osobiście niezbyt lubię tę nazwę, wolę nazywać je obrazkami. Ten chyba znajdzie swoje miejsce na którejś ze ścian. 



sobota, 10 października 2015

Tadaaam!

No dobrze... Wszyscy wiemy że najtrudniej jest zacząć. Ale cóż, czasem trzeba się przemóc, zebrać w sobie i przewalczyć ten stan. Tak właśnie zapadła decyzja o stworzeniu tego bloga. Dylematów miałam mnóstwo, głównie te związane ze strachem przed wystawieniem się na "widok publiczny", na ocenę czy krytykę moich pomysłów. Ostatecznie uznałam że warto i szkoda byłoby odmówić sobie takiej przyjemności. Bo to naprawdę zapowiada się przyjemnie!

A więc, zabawę w blogowanie czas zacząć!

Na początek postanowiłam pokazać Wam dwie kartki okolicznościowe, które natchnęły mnie na stworzenie bloga. Przygotowałam je kilka dni temu z myślą o urodzinach naszej koleżanki i to wtedy właśnie pomyślałam, że chciałabym pokazać je większej grupie osób i pochwalić się trochę tym co robię.

Tak narodził się pomysł na założenie tego bloga...

Początkowo miało być głównie scrapbookowo, albumowo i kartkowo. Ale w miarę przygotowywania się do powstania Coffee Break zaczęły pojawiać się w mojej głowie też inne pomysły. Zobaczymy więc jakie inne tematy będą wdzierać się tylnimi drzwiami. Na razie zbyt jest to wszystko onieśmielające żeby się za bardzo rozpisywać więc dodaję zdjęcia i kończę na dziś.

Miłego oglądania.... ;-)

Pati